Ostatnim razem jak wybraliśmy się do Gdyni pooglądać wycieczkowce, dosłownie sprzed nosa uciekła nam Astoria. Wczoraj natomiast do portu miała zawinąć o godzinie 13:00 Costa Marina z Włoch o skromnej długości 164m.
Z domku wygrzebaliśmy się z lekkim opóźnieniem, więc wydawało nam się, że dojedziemy na miejsce i co najwyżej popatrzymy na tego cudaka z nabrzeża. Życie jednak płata figle i wjeżdżając do portu około godziny 14:45 na nabrzeże francuskie, żadnego statku nie ujrzeliśmy. Szybkie obejście terenu i mamy wiadomości, że to białe coś tam daleko to właśnie jest Costa Marina, która ma prawie 2 godziny opóźnienia 😉
Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, skoro ostatnim razem Astoria zwiała wcześniej, teraz było nam dane obejrzeć jak ten maluszek wpływa do portu. Fajno 🙂
Atmosfera podróżnicza w oczekiwaniu na nasz wyjazd do Norwegii znowu się podkręciła, chyba po prostu naprawdę nie możemy się już doczekać, kiedy to my wpakujemy się na prom i wyskoczymy na drugą stronę Bałtyku.
W trakcie cumowania statku, rozłożyła nas orkiestra marynarki wojennej (chyba?), która to witając statek odgrywała wszystkie możliwe szlagiery poczynając od tematu przewodniego z filmu Indiana Jones do klasycznej Bonanzy. Spaliłbym się chyba ze wstydu wysiadając z takiego statku, gdyby witała mnie orkiestra.
164m Costy nie powaliło na łopatka, tak więc do portu pojedziemy jeszcze na pewno kilka razy na coś większego. Może w niedzielę? Wtedy ma wpłynąć Empress z Malty o długości 211m. Na pewno za to pojawimy się 25.maja na Queen Victoria – 294m wycieczkowej propagandy (sic!) Może wtedy zagrają dwie orkiestry skoro starek taki długi?
Parę fotek Costa Marina i portowych po kliknięciu na zdjęcie.
A wieczorkiem poszliśmy ze znajomymi na piwko do knajpki jazzowej w Oliwie. Fajnie było 🙂
Leave a reply