Zawsze czekam na weekend. Cieszy mnie fakt możliwości odespania trudnego tygodnia.
A jak przychodzi co do czego?
Piątek? Nie pamietam .. był jakiś?
Sobota? Pamiętam. Urodziny Torina w Tawernie. Fajnie było, szczególnie nocne kopytka w barze mlecznym Kmar 😉 Bo nam się zachciało 😀
Niedziela? Też pamiętam. Plener fotograficzny z Wróblem i Torinem. Miał być „Gdańsk jakiego nie zobaczycie na pocztówkach”, a była Ołowianka i stare zakłady mięsne. Ponuro. Niebo szare.
Potem szybki obiad w domu, wypad na zakupy. No znowu jesteśmy późno w domu. Widział ktoś ten weekend? Mi przeleciał między palcami.
Więcej fotek już niedługo 😉
Leave a reply