Ufff. Przeszło. Już po. Jak zwykle 😉
Każdego roku zastanawia mnie idea świąt. Co roku jest tak samo – niby świątecznie, ale i tak chodzi dokładnie o jedną ale jakże istotną rzecz – (jakby to ładnie ująć?) – nawpychać się żarcia ile tylko się da 😉
Najlepiej, żeby stół na którym to żarcie stoi, uginał się od niego, żeby nie mieściło się na nim, … i te słodkie słówka teściowej:
Jedzcie, jedzcie 😉 Jeszcze jest, zaraz doniosę.
Litości !! Ileż można?
Od jakiegoś czasu marzy nam się z Agnieszką ucieczka. Świąteczna ucieczka. Może to właśnie Wielkanoc, może Wigilia? Zwiać od rodziców, od rodziny … zaszyć się w małym domku na odludziu albo gdziekolwiek 🙂
I tak zrobimy.
A co do zdjęć? Mając takie podejście do świąt jedzeniowych, nawet nie zabierałem puszki 😉 Bo co pstrykać? Objadającą się rodzinkę? Żarełko na stole? Czy maślane zające? 😉
Niemniej jednak … od czego ma się komórkę? 😉 W sobotę w drodze „DO” … w miejscowości Strzelno trafiliśmy na coś takiego:
.
Wszystko gotowe na powrót naszych przyjaciół 😉 Cokół gotowy, za zdjęty pomnik się przeprosi, powiemy, że w trakcie wichury spadł no i ups. Chyba nam wybaczą 🙂
Comment
widzisz ziom, tak to jest z tymi świętami, zanika tradycja, idea, nastrój. Dlatego ja wziełam aparat i w drogę.Nie dam sie. Za długo. Za stara już jestem. W dupie mam siedzenie za stołem. Dość mam sztucznego spinania dupy i przyklejania uśmiechu. Tego nie mów, tego nie rób bo … bo co bo swięta to mam udawać kogoś innego? Walcie sie. Dlatego w Wigilię pakujemy sie na wycieczke, zabieramy misia w teczke 🙂 i sruuuu 😀