Zwykle po powrocie z wakacji nic się nie chce. W ramach takowego niechcenia, postanowiliśmy wyskoczyć na chwilę na „okoliczny” koncert 😉
Ja zrobiłem sobie przerwę od obrabiania fotek z Norwegii, a żonka odetchnęła od pracy.
Cel: Węgorzewo – Eko Union of Rock Festiwal. Cały? Nieeee … no skąd? Założenie główne – Paradise Lost 🙂
A jak się uda to KSU. Tylko sobota, bo pozostałe dni nic ciekawego dla nas nie oferowały.
Hania dojechała do nas w sobotę z Poznania, Kuba (Torin) dojechał chwilę później, a w drodze dołączył do nas Michał (feastforcrows). Tak pi razy oko wyjechaliśmy o 12:45. Mniej więcej.
Przyznać trzeba, że chcieliśmy … ale „jak_się_uda” się nie udało. Na KSU się spóźniliśmy. Zaczęli grać o 17tej, a my dotarliśmy około 17:45 na ostatnie trzy piosenki … na pocieszenie dostałem jeden z moich ulubionych ostatnio utworów „Kto Cię obroni Polsko?”.
I co tu teraz robić? Przecież Paradise Lost ma zagrać dopiero o 22:50.
Decyzje były dość szybkie, piwo w biedronce i wypad na jeziorko. Tu pragnę od razu podziękować Kubie za towarzyszenie mi w nie_piciu 😉 Posiedzielim, pogadalim, pożartowalim .. miło spędzony czas 🙂
o 22’giej powrót pod scenę i całe szczęście, że wcześniej, bo Paradise Lost zaczęli grać już o 22:30 a nie o wspomnianej wcześniej orientacyjnej 22:50.
Krótko – Masakra ! Jak za starych dobrych czasów. Set jaki podali nam muzycy z wysp, opierał się na starych kawałkach i trochę nowych i nie tylko. Cudo cudo 🙂
Fotograficznie? Od razu mówię, że nie mam doświadczenia w robieniu fot koncertowych, oraz odpowiedniego sprzętu, fotki których więc dokonałem mają charakter jedynie pamiątkowy 🙂 Generalnie i tak bardziej chodziło o doznania słuchowe niż focenie 🙂
Po koncercie Paradise, spakowaliśmy się od razu w kierunku Gdańska. Do domu zajechaliśmy około 05:30.
Jakieś opinie? No tak .. malutka 😉 Dziwiliśmy się, że Paradise Lost jest niejako „supportem” dla jakiejś podwórkowo-kotletowej kapelki Myslowitz (tak się to pisze?) i Oddziału Zakmniętego (przymkniętego? 😉 ). No przecież to Paradise Lost byli dla nas gwiazdą tego wieczoru! Reszta była nieważna 🙂
Hondzia stenęła na wysokości zadania – 5 osób a spaliła jedyne (jak dla niej) 6,37litra na 100km 🙂
A tak poza tym? Było fajnie … tylko trochę mało snu 😉
Parę popełnionych fotek tutaj albo po kliknięciu na obrazek.
Stara forma prezentacji fotek
Comment
ty wez lepiej wrzuc relacje z norwegii, a nie cos na czym kazdy byl 😛