Z Geilo do Oslo zostało nam około 2400km. Nie było co się ociągać. Wakacje powoli nieubłaganie dobiegają końca. Przesuwać się trzeba.
Po znalezieniu parkingu w Oslo, ruszyliśmy w miasto. Zaczęliśmy od twierdzy Akerhus. Potem ratusz, pałac królewski, spacerek uliczkami i obowiązkowy park Vigelanda.
I co? Pamiętamy ciągle zasadę, żeby nie zwiedzać wnętrz i muzeów. Okazuje się, że Oslo można spokojnie zwiedzić w jeden dzień. Hmmm. Tak szybko?
Oslo to nasze ostatnie miasto norweskie, które oglądaliśmy w te wakacje. Wrażenia? No cóż. Miasto jak miasto. Potwierdza się to co powiedziało nam zeszłego roku, dwóch przyjaznych tubylców – tu się zwiedza i ogląda naturę a nie miasta. No i trzeba przyznać, że mieli rację. Stolica nie jest wyjątkiem. Spore wrażenie zrobił na nas jedynie park Vigelanda oraz fakt, że tutaj zieleń miejska jest dla ludzi. Każdy wolny skrawek trawnika jest czysty i przesiadują na nim ludzie. Opalają się, grillują, jednym słowem sielanka.
To się tak mówi, że szybko zlatuje czas, ale tak jest. Spojrzenie na zegarek i już 19’ta … 19:30 … szybko do sklepu bo znowu nam piwa nie sprzedadzą 😉 Trzeba pamiętać, że w Norwegii panuje taka mała prohibicja. Od 20tej w sklepie nie można kupić alkoholu. A że to ostatnia nasza noc na terenie tego kraju to jakoś trzeba to opić.
No i zrobiła się 20ta … nie było już sensu szukać campingu gdzieś daleko. Odjechaliśmy parę kilometrów od centrum i trafiliśmy na pierwszy lepszy z brzegu camping. Grunt to kawałek prostej trawki na rozbicie namiotu.
A do Oslo i cały dzień zabrało nam jakieś 250km. Trasa nr.7 z Geilo, przez Gol, Ringerike i Sandvika.
Parę fotek tutaj albo po kliknięciu na obrazek.
Stara wersja galerii – no niech wam będzie
A kolejny dzień? Ah tak .. to ten dzień w kierunku Szwecji … no tak. Wracamy. Dziś przejazd przez granicę. Czyli dramat. Kończą się wakacje, skoro wyjeżdżamy z Norwegii. Pyknęliśmy 400km drogą E18 przez Karlstad, Kristienhamn, Karlskoga, Orebro i Arboga. Zatrzymaliśmy się wieczorem na camping w Koping. Eh….
Prom dopiero pojutrze, więc trochę kilometrów zostało w zapasie, żeby się nie nadwyrężać i mieć chwilę czasu na zwiedzenie Uppsali.
To był smutny dzień. Tak smutny i beznadziejny, że pstryknąłem aż 5 zdjęć. W akcie desperacji i protestu starałem się nie wyciągać aparatu. A jeśli ktoś chce te 5 zdjęć obejrzeć? Proszę bardzo – wszystkie są z tego samego miejsca 😉
Leave a reply