Ostatnio polubiłem różnego rodzaju opóźnienia 😉 W szczególności jeśli chodzi o wpisy tutaj.
„Wakacje” mieliśmy w czerwcu .. a mamy grudzień. Nie jest źle? 🙂
„Inchis” to słówko, które po rumuńsku oznacza „zamknięte”. A skoro już padło to słówko, to znaczy, że w te wakacje odwiedziliśmy Rumunię.
Wyjazd na wskroś pechowy. Pech jako taki prześladował nas już od samego początku i sprawił, że sam wyjazd opóźnił się o dwa dni. Niestety z powodów „formalno-zawodowych” utknęliśmy na dwa dni w Poznaniu. A potem? A potem co jakiś czas dawał nam o sobie znać.
Przejazd przez Węgry to wichury. Rumunia natomiast to deszcze, zła pogoda i wiadomości o powodziach. O ile powodzie i jej skutki udało nam się ominąć, tak deszcze i zła widoczność spotykała nas dość często.
Z „Inchis” spotkaliśmy się parokrotnie. A to wąwóz zamknięty (zerwany most prowadzący w dole wąwozu nie pozwalał przejść dalej), albo twierdza „nieczynna (remont !!), a to kościołek „inchis”, a to kolejka linowa „inchis”, albo knajpa z lokalnym jedzeniem też „inchis”.
Szlaki też bywały „inchis”, a jeśli nie były „inchis” to nie były oznaczone, co skutkowało na przykład wejściem na wysoką górkę … i … nic 🙂 Szlaku nie ma. Nie ma oznaczeń. Dwa razy w poprzek i ciągle nic. Widoki piękne ale my chcemy dalej a „dalej” nie ma 😉
Żal mam do polskiego przewodnika wydanego przez „Bezdroża” – niby w miarę aktualny, bo z 2009, ale według niego zamiast do „trzech jaskiń” w górach Apuseni trafiliśmy na pozostałości po jakiejś kopalni odkrywkowej. Jak to kiedyś zostało powiedziane w jednym z polskich filmów, w naszym przypadku: „jaskiń nie ma, ale też jest zaje***ście” 🙂
Bukareszt? Nie polecam. Jedyny plus Bukaresztu to koncert. Mieliśmy zawczasu kupione bilety na Metallicę i Slayera i ten punkt programu udał nam się rewelacyjnie.
Przepiękny za to jest Braszów i Sighisoara. Zamek Drakuli w Bran też przeuroczy. Góry Apuseni, w których trafiliśmy na piękną pogodę też przeurocze, oby tylko jeszcze szlaki były lepiej oznaczone 😉
Wbrew pechowym pozorom, wyjazd uważam za udany i chętnie kiedyś tam wrócę aby zwiedzić te miejsca, których nie było mi dane zobaczyć. Koniecznie Fogary, których nam nie było dane zobaczyć w deszczu i mgle 🙁 Ot przygoda a bez przygody nie ma fajnych wakacji.
Trochę ponarzekałem, ale chętnie bym tam jeszcze wrócił 🙂
Po kliknięciu na zdjęcie mała galeryjka tego co udało mi się tam sfotografować albo poniżej link do galerii na picasie.
Leave a reply