Hugo wie gdzie jest zorza. Hugo wie kiedy będzie zorza. Hugo też wie jak na nią polować. Hugo jest szybszy niż zorza i czeka na nią zanim tam nadejdzie 🙂
Kim jest Hugo?
Właściciel domku, który wynajęliśmy ma na imię Per. A dokładniej Per Agne. Nazwisko jeszcze bardziej norweskie, jednak nie wpływa ono na historię Hugo. Właściciel mieszka w Finsness oddalonym od domku o 50km co zimą daje czas przejazdu mniej więcej 1 godzinę. Zrozumiałe jest więc, że Per nie „obsługuje” własnego domku ale gości przekazuje w ręce:
„I have a contact person at Frovåghamn his name is Hugo”
Nasze „Contact Person” poznaliśmy dwa dni temu. Hugo wprowadził nas do domku, przekazał klucze, pokazał co i jak .. chwilę porozmawiał i „jakby coś to dzwońcie”.
Myśleliśmy wtedy, że na tym nasza znajomość się zakończy a dokładniej kilka dni później w trakcie oddawania kluczy. To był błąd. Hugo znał teren i znał sekretne miejsca. A poza tym Hugo wiedział.
Dzień po przyjeździe czyli nie tak dalej jak wczoraj zrobiliśmy rekonesans po okolicy. Coś nas jednak tknęło i chcieliśmy się upewnić czy poznane przez nas miejsca są dobre. Wysłaliśmy więc SMS do Hugo z takim pytaniem chcąc się niejako pochwalić, że coś odkryliśmy sami.
W odpowiedzi Hugo zapytał czy może nas odwiedzić .. to mi zdradzi kilka ciekawych rzeczy. I tak właściwie gdyby nie on .. to byśmy skrawka światła północy nie zobaczyli. Do tej pory nie wiemy czym się Hugo zajmuje. On tam po prostu jest. Opiekun domku? Dobra dusza? Tak czy siak gdy dowiedział się, że my nie przyjechaliśmy tu łowić ryby ale złapać zorzę .. Hmm .. zwyczajnie trafiliśmy z jego hobby. Uśmiech losu. Hugo, fotograf amator, który hobbistycznie robi zdjęcia zorzy. I to jakie 🙂
Na początek Hugo zdradził kilka swoim miejsc. Każde z nich miało nazwę umowną, szybką do wpisania w SMS.
Dowiedzieliśmy się więc gdzie jest „jezioro”, jak dojechać na „koniec drogi” oraz co to jest „most”.
Ale o tym dokładniej napiszę sobie w kolejnej notce.
Dwa dni temu nie wiedzieliśmy nic, dzień wcześniej poznaliśmy kilka sekretów. Dziś wiemy więcej i próbujemy polować sami. Ale Hugo wie lepiej, że dziś nie zapolujemy zbyt dobrze 😉
W takich oto okolicznościach przegapilibyśmy nawet sylwestra. Niechcący w sumie spędzimy razem Hugo gdzieś na mrozie obserwując niebo, próbując wyszarpać z ciemności światła północy.
Stojąc na przełęczy wpatrując się w noc i małą wioskę poniżej, w której nieliczni mieszkańcy postanowili odpalić trochę sztucznych ogni. Zjawiskowo i nad wyraz nietypowo. Tego przecież chcieliśmy. I to dostaliśmy 😉
2 komentarze
no problems.
solutions? of course: good password 😉
no host. i’m here: http://wordpress.com