Czemu to zawsze się mówi o majówce? Dlaczego nie ma lutówki albo lipcówki?
W ramach powszechnego buntu i radosnego „a bo dlaczego nie?” postanowiliśmy zorganizować sobie małą październikówkę z lekkim dodatkiem listopadówki 😉
Za cel tej wyprawy wybraliśmy sobie miasta roboczo nazwane przez nas trójmiastem .. ale nie tym, w którym mieszkamy 😉
W ten oto sposób późnym wieczorem 27 października dojechaliśmy do Bratysławy. Po zrzuceniu gratów w hotelu ruszyliśmy rozprostować kości na godzinkę.
(Galeria dostępna po kliknięciu na zdjęcie poniżej).
Dzień następny to już spacerowanie właściwe i poznawanie miasta. Zaczęliśmy od zamku i wzgórza, schodząc powoli wąskimi uliczkami do starego miasta. Obowiązkowo wspomnieniami pod przepiękny moim zdaniem budynek Słowackiego Teatru Narodowego oraz przywitanie się z nietypowymi rzeźbami porozstawianymi w różnych punktach miasta.
Jaka jest Bratysława? Jak dla mnie jest w sam raz 😉 Taka na jeden dzień i kawałek wieczoru. Fajna do spacerowania. Nie zobowiązująca. Nie zachwyca ale też nie rozczarowuje. Jest fajna. Bardzo mi się podobała. A do tego fajnie prezentuje się w kolorach jesieni. No i mało turystów jest 😉
Ah … no i obowiązkowe knedliki 🙂 Jak zwykle wyborne 🙂
Dobry start jak na zaplanowane „trójmiasto” ; )
Leave a reply