Samolot powrotny mamy dopiero o 23ciej. Jak więc spędzić ostatni taki dzień w Kathmandu? Wiedzieliśmy jedno – bez aparatów. Wyszyliśmy z hotelu na włóczęgę. Tak zwyczajnie. Popatrzeć na ten świat bez wizjera. Kathmandu przestało nas męczyć. Pierwszego dnia zmęczyło nas totalnie. Ostatniego dnia zaczynaliśmy załapaliśmy rytm tego miasta.
Szlajaliśmy się z lewa na prawo. Kupując pamiątki. Zaglądając w miejsca w których wcześniej nie byliśmy. Wchodząc gdzieśkolwiek na lunch i kolację.
Żal się żegnać. Dzień bez wizjera był jednak bardzo udany. Chyba zaczniemy takie wprowadzać raz na jakiś czas na takich wyjazdach.
Po aparat sięgnąłem dopiero dnia następnego aby mieć na pamiątkę kilka fotek z terminalu transferowego w Doha .. brrr .. życie na lotnisku 😉
Leave a reply