Wyspali się po sylwestrze a w dzień pojechali w miasto. Oj zimy to był dzień.
Po raz pierwszy na tym wypadzie przydały się ciepłe portki.
Chadzanie zaczęliśmy od starówki szwendając się w zasadzie bez większego planu. Mieliśmy zaznaczone ważniejsze punkty do obejrzenia i zajrzenia. Jak na 1 stycznia przystało nie wszystko było otwarte, tam gdzie się jednak dało to właziliśmy.
Zawędrowaliśmy też pod stare koszary oraz za dnia pod dom Bractwa Czarnogłowych. Kilka spojrzeń na dom kotów. No i obowiązkowo spacer po dzielnicy secesyjnej. Zaprawdę widać jak architektura secesyjna miała rozmach i fantazję 🙂
Po Tallinnie szału bez, ale na swój sposób uroczo choć mróz dał nam mocno w kość.
Kilka zdjęć po kliknięciu na miniaturkę lub jako galeria dostępne również na G+
Leave a reply