Wyspali się to mogą pojechać. Dziś dość długa trasa ale na szczęście w całości już asfaltowa. Off się skończył.
Pierwsze w kolejności do zwiedzenia było Gjirokaster. Urocze miasto srebrnych dachów. Czemu tak się je określa przekonaliśmy się wchodząc do twierdzi i patrząc na nie z góry. Większość dachów jest po prostu szara i w słońcu sprawia wrażenie srebrnych. Ot cała tajemnica.
Blue Eye odkryliśmy przypadkiem w ostatniej chwili. Jadąc z Gjirokaster w kierunku Sarandy ktoś zerknął w przewodnik i zobaczył ciekawe „oczko” wodne .. i mignął nam znak skrętu do tego miejsca. Szybka decyzja, nawrotka i podjazd do „atrakcji”. Atrakcja sama w sobie o tyle ciekawe jak wszyscy zgodnie stwierdzili: nie widzieliśmy jeszcze nigdy tak obrzydliwie czystej wody 🙂
Saranda to kurort. Po prostu kurort. Hotele hotele hotele .. jakiś deptak i dalej hotele .. plaża hotele plaża .. szybko uciekamy i jedziemy do naszej noclegowni w Ksamil. Nocleg znajdujemy dość szybko przy pomocy miłych panów z restauracji. Tu też będzie wieczorna wyżerka owocami morza. Mmmm .. dzień kończymy tanio, świeżo i smacznie 🙂
Mała galeria z dzisiejszego dnia po kliknięciu na miniaturkę lub ten w ten tekst.
Leave a reply